Wszystkie plotki były prawdziwe, tak jak często. Wczorajszy program Louis Vuitton Spring 2014 był ostatnim Marc Jacobs na czele marki, którą prowadzi przez 16 lat, kończąc jedną z najbardziej płodnych i lukratywnych partnerstw z współczesnej historii mody. Jacobs nigdy nie był człowiekiem do subtelnych wypowiedzi, a on wyszedł w sposób, w jaki tylko on mógł – z prawie całkowicie czarnym programem, który odwołał się do niektórych jego największych hitów dla marki i zamknięty z rundy showgirls noszących niewiele więcej niż więcej niż Tysiące skrupulatnie umieszczonych koralików odrzutowych.
Oczywiście były torebki – w końcu mówimy Louis Vuitton. Nie były to jednak worki, do których jesteśmy przyzwyczajeni z LV, i nie przejęły programu w taki sam sposób, jak często w przeszłości. Zamiast tego część modeli nosiła odmiany jednego bardzo konkretnego motywu: czarne torby kubełkowe. Ozdabiano je wszystkim, od ćwieków po pióra, ale podstawy torby nigdy się nie zmieniły. Ponadto nie były oparte na słynnej torbie Louis Vuitton Noe, która była pierwszą tego rodzaju, kiedy została wynaleziona do noszenia szampana. Właściwie to torby nie były zgodne z żadnym z „kodów” Louisa Vuittona. Marc Jacobs odszedł, kiedy przybył – mocno sam, maszerując do rytmu w głowie, czekając, aż reszta z nas odebrała.
[Zdjęcia przez vogue.com]